Kazania katechizmowe głoszone są w naszej parafii na Mszach św. w ostatnie niedziele miesiąca. W roku 2022 przypominaliśmy sobie treść 5 przykazań kościelnych. W bieżącym roku 2023 – jest to 10 przykazań Bożych. Treść wygłoszonych katechez, poniżej.

Katecheza 1 z 29 stycznia 2023 r.:

10 PRZYKAZAŃ BOŻYCH – INFORMACJE OGÓLNE

        Przykazania otrzymał Mojżesz na Górze Synaj, wyryte w kamieniu – był to XIII wiek p.n.e.

Był to okres Starego Testamentu, dlatego przykazania dotyczą wyznawców prawie wszystkich religii współczesnego świata: przyjmują je Żydzi, muzułmanie, chrześcijanie wszystkich odmian religii (katolicy, protestanci, prawosławni, grekokatolicy).

Choć warto zauważyć, że kiedy dziś trzeba bronić przykazań – jak to jest choćby z przykazaniem „Nie zabijaj” – w tym „nie zabijaj nienarodzonych” – to jakoś zazwyczaj słychać tylko obronny głos Kościoła katolickiego, tylko my się narażamy, pozostałe wyznania jakoś milczą, kiedy trzeba światu przypominać o wciąż aktualnych przykazaniach, jakoś nie chcą się narażać. To nas próbują ośmieszać, gdy jesteśmy wierni niezmiennym wymogom prawa Bożego.

Wola Boża jest znana wszystkim ludziom, zgodnie z tym, co mówi Bóg w rozdz.31 Księgi Jeremiasza:

„Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem”.

        Dlatego nawet żyjący w innych kulturach, czy religiach mają świadomość dobra i zła.

        Temat przykazań, to także jeden z ulubionych tematów świadków Jehowy, czy protestantów, którzy do końca nie doczytawszy i nie zgłębiwszy tematu, rozpisują się, że Kościół zmienił 2 przykazanie. W internecie jest tego pełno. A tu trzeba zwyczajnie zajrzeć do historii i do źródeł.

W Piśmie Świętym 10 przykazań, czyli Dekalog – dosłownie z j. greckiego deka-logos /10 słów/ – został zapisany w Starym Testamencie w dwóch miejscach: Wj 20,2-14 i Pwt 5,5-21.

Rzeczywiście, czytamy w Księdze Wyjścia m.in.:

«Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy. Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty”.

Jak na 10 słów, to bardzo długo się to czyta, cóż dopiero wypisać to i wyryć w kamieniu – a są to tylko pierwsze trzy przykazania, a gdzie tu jeszcze pozostałych siedem?

      To przecież Mojżesz nie byłby w stanie nawet udźwignąć płyt kamiennych z tak obszernym tekstem, a co dopiero nosić je po górach.

Wyjaśnienie jest bardzo proste:

oryginalne przykazania miały bardzo krótką formę (nie miej innych bożków, nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij), miały formę łatwą do zapamiętania – przecież rzadko kto potrafił wtedy czytać – musieli zapamiętać – czyli miały taką krótką formę, jaką dobrze znamy.

Potem, w Biblii: w Księdze Wyjścia i Powtórzonego Prawa, te krótkie przykazania zostały ubogacone przez różnego rodzaju komentarze i uzupełnienia. Tak jak i dziś każde z przykazań zawiera w sobie bardzo bogatą treść.

Niektóre z tych dodatków nawet różnią się między tymi dwiema księgami.

Trzeba też zaznaczyć, że w pierwotnym tekście hebrajskim nie było podziału na zdania i wyrazy, nie było znaków, które by informowały czytelnika, gdzie tekst się kończy, a gdzie zaczyna. Nie było wiadomo, gdzie dane przykazanie ma swój początek, a gdzie koniec.

Dlatego w ciągu wieków powstały różne podziały tego samego tekstu, zawsze jednak z tą uwagą, aby liczba przykazań wynosiła 10, gdyż o tym wyraźnie informuje nas tekst biblijny. W rozdz. 4 Księgi Powtórzonego Prawa, czytamy:

        „Oznajmił wam swe przymierze, gdy rozkazał wam pełnić Dziesięć Przykazań i napisał je na dwóch tablicach kamiennych”.

Nasz Kościół katolicki – jeszcze w okresie, gdy był jeden, tylko katolicki, zanim podzielił się na wschodni – prawosławny w XI wieku i na protestancki – w XVI wieku, a nawet zanim jeszcze powstał islam – czyli religia muzułmanów – w VI wieku – … nasz Kościół katolicki poszedł za nauczaniem św. Augustyna – żyjącego na przełomie IV i V wieku – i przyjął znany nam dzisiaj podział 10 przykazań, który przyjęli również tzw. masoreci.

Masoreci, to byli to wykształceni Żydzi, którzy do hebrajskiego tekstu Biblii dodali samogłoski, których nie było w pierwotnym tekście, oraz znaki i akcenty, informujące czytelnika, gdzie tekst się kończy, a gdzie zaczyna.

Także nie odrzuciliśmy 2 przykazania, mówiącego o zakazie tworzenia figur i obrazów bożków, bo w rzeczywistości jest to jedynie komentarz do 1 przykazania: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”.

Te słowa o zakazie tworzenia figur i obrazów, są późniejszym dodatkiem, który odnosił się do ówczesnego rozumienia Boga przez Izraelitów.

Izraelici w tym czasie byli małym narodem, który mieszkał pośród narodów czczących liczne bóstwa… i wierzono, że te liczne bóstwa, znajdowały się w wyobrażających je figurkach.

        Gdyby w tamtym czasie pozwolono Żydom na utworzenie jakiegokolwiek wizerunku Boga Jahwe, natychmiast by uwierzyli, że mieszka On wewnątrz danej rzeźby czy obrazu.

Dlatego, wprowadzili zakaz tworzenia jakichkolwiek wizerunków Boga Jahwe.

Z czasem człowiek dojrzał i zrozumiał, że Bóg przekracza otaczającą nas rzeczywistość. Nikt dzisiaj nie wierzy, że w figurce Jezusa jest schowany Pan Jezus. Modlimy się nie do figurki czy obrazu, ale do Jezusa, który jest przedstawiony w danej figurce lub na obrazie. Pomagają nam w skupieniu na modlitwie, na koncentrowaniu naszej uwagi, bo przecież bardzo łatwo ulegamy rozproszeniom.

I oczywiście szanujemy obrazy i figury religijne i oddajemy im cześć, podobnie jak szanujemy zdjęcia naszych bliskich, bo one poruszają nasze serca i wyobraźnię.

Ponadto, odkąd Bóg stał się człowiekiem, czyli ukazał się w ludzkim ciele, możemy czynić Jego obrazy, a liczne Jego objawienia nawet nam ukazały, jak naprawdę Pan Jezus wygląda. Podobnie z Najświętszą Maryją Panną, czy świętymi.

Czytamy też w Liście św. Pawła do Kolosan, że Jezus Chrystus „jest obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15).

Wcielenie Jezusa Chrystusa, dało nam więc prawo do tworzenia wizerunku Boga.

Czy przykazania są dalej aktualne?

Dlaczego również w XXI wieku nadal bronimy niezmiennie tych 10 Bożych przykazań?

Dlaczego nie może być tak, jak głoszą protestanci, że do zbawienia wystarczy jedynie sama wiara, bez konkretnych uczynków?

Odpowiedź podał sam Jezus.

W 5 rozdz. Ewangelii Mateusza, czytamy:

„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić (…). Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi […] Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”.

Jeśli mówimy, że wierzymy w Jezusa, to tak jak umiemy, na miarę naszych sił i możliwości, musimy też spełniać Jego wymagania. A zawarł je w krótkim tekście wyrytym na tablicach, w 10 słowach.

Posłuchajmy jak mówi o tym 1 List św. Jana Apostoła w rozdz. 2:

„Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: „Znam Go”, a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała. Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim. Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak, jak On postępował”.

Albo, jak powie Ewangelia św. Mateusza w rozdz. 5:

„Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”.

Katecheza II z 26 lutego 2023 r.:

PRZYKAZANIE I  –  NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ

Dziś popularnie łamane przykazanie, bo człowiek próbuje się postawić w miejsce Boga. Tak jak słyszymy nieraz:

… gdybym był Bogiem, to zupełnie inaczej urządziłbym ten świat. Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć, co mam robić. Nikt mi nie będzie mówił, co jest grzechem,                          … a dla mnie to nie jest grzech, … sam będę decydował co jest dla mnie dobre, a co złe.                                                  Będę robił, co będę chciał … i tak się zbawię.

No, niestety, nie zbawisz samego siebie, nawet się nie łudź, bo tylko Bóg zbawia, czyli ten sam, który dał nam swoje niezmienne przykazania jako drogowskaz do Nieba.

W rozdziale 30 Księgi Powtórzonego Prawa, czytamy:

„Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu”.

Słuchający tych słów Izraelici, naocznie doświadczyli ich prawdziwości. Widzieli nad sobą opiekę Boga, kiedy 40 lat wędrowali przez pustynię i musieli po drodze walczyć z różnymi narodami.

Podobnie później, kiedy osiedlili się w Ziemi Obiecanej. Doświadczali wielkiej opieki Boga, kiedy byli Mu wierni i doświadczali wielu wojen, nieszczęść i dwukrotnego wygnania z Ziemi Obiecanej, kiedy lekceważyli sobie kontakt z Bogiem i Jego przykazania.

Wielu pobożnych Żydów, zamieszkujących Izrael, do dziś naucza, że eksterminacja narodu żydowskiego w obozach zagłady i wygnanie ich z ojczystej ziemi, to kara, jaką na siebie ściągnęli przez odejście od Boga.

Im nie trzeba tłumaczyć, jak te słowa z Pwt rzeczywiście sprawdzają się w życiu.

My dzisiaj też doświadczamy wojen i nieszczęść, ale nie chcemy sobie uświadomić, że wiele zła ściągamy sami na własne głowy, przez prowadzenie życia sprzecznego z Bożym Prawem.

Pierwsze przykazanie w zasadzie ustawia cały Dekalog. Nie mieć innych bogów, bożków, jak tylko Jedynego.                     Nie traktować innych ludzi, innych rzeczy, jak bożki, które są dla mnie ważniejsze od Boga Prawdziwego.

Nawiązuje do tego pierwszego przykazania św. Augustyn,  wygłaszając prawdę, znaną w popularnym powiedzeniu:

 „Jeżeli Bóg w życiu jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym miejscu”.

Jeśli Bóg jest na właściwym miejscu (czyli na pierwszym),  to cała reszta też jest na właściwym. Gdyby tak było, to pozostałych dziewięciu przykazań nie trzeba by było podawać.

Bo Jak Bóg jest najważniejszy, to mielibyśmy poukładane i całe życie duchowe, pobożność i właściwe podejście do życia, właściwe nastawienie na drugiego człowieka. Właściwe relacje i z Bogiem, i z ludźmi.

Wyraża to w Starym Testamencie historia Abrahama, który choć głęboko ufał i był posłuszny Bogu, to i tak musiał być wystawiony na próbę, by sam mógł się przekonać, kto jest dla niego teraz ważniejszy: czy nadal Bóg, który przeprowadził go przez całe życie, czy może rodzina – osoby najbliższe sercu.

Skoro Bóg jest najważniejszy, to nie mogę postawić na Jego miejscu nikogo ani niczego.

Przekonał się o tym sam św. Augustyn, który przed nawróceniem i chrztem w 33 roku życia, przeszedł dość bujne i kolorowe życie, doświadczył wszelkich uciech ówczesnego świata, miał nawet syna, który potem zmarł.

I dopiero po swoim nawróceniu, odkrywa, że te wszystkie rzeczy, które go tak bardzo bawiły i zajmowały, to tak naprawdę, przesłaniały mu Boga. W swoich wyznaniach tak pisze o Panu Bogu:

„Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa,

późno Cię umiłowałem.

W głębi duszy byłaś, a ja się po świecie błąkałem

i tam szukałem Ciebie, bezładnie chwytając rzeczy piękne,

które stworzyłaś.

Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą.

Zawołałaś, krzyknęłaś, rozdarłaś głuchotę moją.

Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją.

Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie.

I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”.

Sam zrozumiał, to czego potem nauczał:

„Jeżeli Bóg w życiu jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym miejscu”.

Nie mieć innych bogów.

Naszymi bożkami jest to wszystko, co na co dzień zbytnio przykuwa naszą uwagę, co przesadnie cenimy.

Kiedy człowiek kolejny raz mówi, że nie jest pobożny (w modlitwach, sakramentach, Mszy św.), bo nie ma na to czasu, to niech się zastanowi, co jest takiego ważniejszego od systematycznego kontaktu z Bogiem, czyli jakiego sobie wymyślił bożka.

Dla wielu takim bożkiem może być komputer, telewizor, uzależnienie, nałóg, drugi człowiek, który zamiast motywować mnie ku dobremu, spycha mnie na manowce.

Każdy sam musi pomyśleć, jakiego sobie postawił bożka, czyli co w moim życiu przesłania mi Boga; co sprawia, że On nie jest na pierwszym miejscu.

Bardzo często ludzie odchodzą od Boga, na rzecz innych bożków, bo prawo moralne, czy właśnie przykazania, wydają się im za ciężkie albo takie nie dzisiejsze. Więc chcą wierzyć w Boga, ale takiego swojego, po swojemu, który nie wymaga niczego trudnego, który nie będzie mi męczył sumienia …       … i tak skaczą jak pszczółka z kwiatka na kwiatek, szukając jakichś religijnych doznań: od religii do religii, od sekty do sekty.

Albo ktoś się uznaje za chrześcijanina, a w domu ani krzyżyka nie ma, ani Pisma św., ale stoi np. figurka Buddy przywieziona z wycieczki z Azji, czy jakiś inny gadżet religijny nie mający nic wspólnego z chrześcijaństwem.

Wiele grup religijnych, sekt, kusi nas dzisiaj obietnicą zbawienia bez Kościoła – tańszym kosztem, po swojemu, bez wysiłku. Jednak taka „droga na skróty” – nie istnieje.

        Mówi też o tym św. Paweł w Ga 1, 6-9:

„Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty!”. 

Mówi też św. Paweł w 1Tm 6, 3-4:

        „Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, jest nadęty, niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki”.

        Anton Ulrich, książę Brunszwiku. Był protestantem; nawrócił się do Kościoła Katolickiego, mając 77 lat. Swoje nawrócenie argumentował tak:

        „Wszystkie religie, które przeciwstawiają się obecnie Kościołowi Rzymskokatolickiemu są nowymi wymysłami; tak dalece, że przed rokiem 1517 nie były ani zauważane, ani nauczane, ani nie miały żadnych zwolenników.

    Te nowe religie nie są niczym innym, jak … niezdrowym zlepkiem herezji, co jakiś czas potępianych przez Boży Kościół. Te nowe religie otwierają szeroką i przestronną drogę ogólnemu rozkładowi obyczajów, w otwartej sprzeczności do naszego Zbawiciela, który oznajmił, że droga do nieba jest bardzo wąska. Żaden z katolików nie odchodzi do innych religii po to, by wieść bardziej pobożne życie, przeciwnie – żeby żyć bardziej swobodnie„.

Nie szukajmy więc sobie żadnych bożków, bądźmy wierni temu Jedynemu, Prawdziwemu Bogu.

Zakończmy tą katechezę również słowami Antona Ulricha:

„Powróćcie do drogi waszych ojców, do ścieżki świętych,               do religii, która trwa od tak wielu wieków i została potwierdzona, utrzymana i skropiona krwią tak wielu męczenników; religii, której – jak zapewnił nasz Zbawiciel, bramy piekielne nigdy nie przemogą”.       

     

Katecheza III z 26 marca 2023 r.:

PRZYKAZANIE II  –  NIE BĘDZIESZ BRAŁ IMIENIA PANA BOGA SWEGO NADEREMNO

W Księdze Wyjścia czytamy, jak Pan Bóg przedstawia się Mojżeszowi:

… gdy pewnego dnia Mojżesz, który uciekł z Egiptu jako jego Książę, pasie owce swojego teścia, widzi płonący krzew, zbliża się do niego i słyszy głos: „Zdejm sandały, gdyż ziemia, na której stoisz jest ziemią świętą”.

Potem Bóg zleca mu misję, by poszedł do faraona, aby zgodził się na wyjście narodu żydowskiego z Egiptu. W Egipcie jednak panuje politeizm – wielobóstwo, dlatego Mojżesz pyta, co mam powiedzieć faraonowi, gdy zapyta mnie, jaki Bóg mnie posłał.

Pan Bóg odpowiada Mojżeszowi: „EHJEH, ASER EHJEH” – „JESTEM, KTÓRY JESTEM”.

JAHWE, to 3 osoba l. pojedynczej, czyli: ON JEST.

Świadkowie Jehowy, mówią: JEHOWA, co jest po prostu wymyślonym przez nich słowotwórczym dziwolągiem.

Przypomnę, bo już o tym mówiłem – alfabet hebrajski składa się wyłącznie ze spółgłosek. W Biblii Hebrajskiej imię Boże zapisywane jest czterema spółgłoskami JHWH,

… ale Żydzi tak bardzo byli wierni II przykazaniu, by nie wymawiać imienia Bożego nadaremno, że przez szacunek, zamiast imienia JAHWE, używali w zastępstwie innych określeń Boga, takich jak Adonaj – czyli Pan i Elohim – Bóg.

Doszło nawet do tego w pewnym momencie, że tylko arcykapłan żydowski i tylko jeden jedyny raz w roku, mógł wymówić imię JAHWE.

Było to w Dzień Pojednania, kiedy stawał w świętym przybytku, przed arką przymierza, sam na sam z Bogiem.

Transkrypcje greckie, zawarte m.in. w pismach Klemensa Aleksandryjskiego z III wieku, potwierdzają, że spółgłoski Bożego imienia JHWH, czytano jako: JAHWE.

Skąd więc wzięła się forma „Jehowa”, jaką stosują Świadkowie Jehowy?

 „Samogłoski z ADONAJ, zostały mylnie podłożone do tetragramu JHWH – zamiast A wstawiono E – jak ELOHIM – i zdeformowały odczytanie słowa „Bóg”, tworząc sztuczną formę „Jehowa”, rozpowszechnioną w dziewiętnastowiecznej literaturze”.

Warto zwrócić też uwagę na znaczenie imienia JEZUS.

JEZUS w języku hebrajskim brzmi dosłownie: JEHOSZUA i znaczy „Jahwe jest zbawieniem”, „Jahwe zbawia”.

Zobaczmy więc, że nie przypadkowo nasz Zbawiciel otrzymał takie właśnie imię.

Żydzi tak bardzo byli wierni II przykazaniu, że nawet nie wymawiali Bożego Imienia.

Na marginesie warto też zobaczyć, że również muzułmanie,

nawiązując do Koranu, wymyślili aż 99 imion Boga – Allaha.

          Aż 99 zamienników, … bo setne imię – to jedyne – jest imieniem Najwyższym, Niewymawialnym i Niewypowiedzianym, które według Koranu, ma władzę dawania życia i śmierci.

Zobaczmy jak wielki jest szacunek dla Bożego imienia.

A u nas, jakże często, człowiek potknie się, siarczyście sobie przeklnie i doda jeszcze do tego: „O Boże!”, „O Jezu”, „Jezus, Maria”!!!

Zauważmy, że nie ma całkowitego zakazu wymawiania imienia Bożego, kiedy modlimy się, kiedy wzywamy Boga na pomoc, na ratunek, kiedy z Nim rozmawiamy.

Chodzi o profanację Jego imienia. Nie wolno bezmyślnie używać imienia Bożego, bo tak nam się podoba.

O sile Bożego imienia tak mówi jeden najsłynniejszych polskich egzorcystów, ks. Piotr Glas:

„Imię Jezusa, ale także imię Maryi ma ogromną moc. Demony aż wyją, gdy się je wymienia. Nie chodzi tylko o ich brzmienie, o ich wypowiadanie, dlatego, że nosić je może wiele osób.

W wypowiadane słowo trzeba włożyć nie tylko wiarę, ale i treść tego kim jest Jezus Chrystus. Muszę to powiedzieć z mocą, z wiarą, że On jest Bogiem i Zbawcą, Synem Bożym”.

Nadużywamy imię Boga, gdy używamy go do czegoś, czego zgodnie z Jego nauką robić nie wolno lub nie wypada.

Okrutnym przykładem mogą być tutaj żołnierze niemieckiego wermachtu. Podczas II wojny światowej dokonywali przecież tyle zła, tyle czynów sprzecznych z wiarą, bestialstwa, ale żeby dodać sobie otuchy i podnieść sobie własne ego, co mieli wypisane na klamrze paska u spodni?

Bóg jest z nami!

Czynić zło i wmawiać sobie jeszcze, że Bóg jest ze mną, to kolejny przejaw obrażania Bożego Imienia.

Kilka miesięcy temu, jak pamiętamy, Prawosławny Patriarcha Moskwy, zachęcając Rosjan do udziału w wojnie też obiecywał im Boga. Tłumaczył im, że jak umrą w walce, to pójdą do Nieba.

W ludzkie zło, wplątać Boga i jeszcze wmawiać sobie, że przez łamanie Jego przykazań, nas zbawi.

To jest niedorzeczne. Co innego, gdy muszę się bronić, ale co innego, gdy ja jestem najeźdźcą.

Podobny przykład sprzed kilku lat w Polsce, gdy aborcjonistki, łamiące 5 Boże przykazanie NIE ZABIJAJ, zachęcały do niszczenia kościołów, wrzeszcząc przy tym, że tam nie ma Boga.

To ciekawe, że według nich nie ma Boga tam, gdzie wzywa się do wierności Bożym przykazaniom i tym samym, że Bóg jest z nimi, które łamią te Boże przykazania i jeszcze zachęcają do tego innych.

Jak bardzo trzeba być zaślepionym przez własną złość, która też przecież nie pochodzi od Boga?

Obojętnie, czy jest się wierzącym, czy niewierzącym, ale to po prostu jest nielogiczne.

Czynić zło i wmawiać sobie przy tym, że Pan Bóg jest ze mną.

Przypomina mi się jeszcze jeden przykład sprzed lat, kiedy w jednym z muzułmańskich krajów, nagle do kina wtargnęli ekstremiści islamscy i zaczęli strzelać z karabinu maszynowego – i to do swoich – też muzułmanów.

A co przy tym krzyczeli?

O tej porze powinniście być na modlitwach!

Zabijać i powoływać się na przy tym na Pana Boga, że może Bóg dał mi powołanie – mam być aniołem zagłady.

Boga, który jest czystą Miłością, nie można łączyć z przemocą, nienawiścią, zemstą i torturą.

Wielokrotnie czytamy w Piśmie św. Nowego Testamentu o mocy imienia Jezus:

Mt 12,21:

„W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą”.

Dz 4,12:

„I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.

Flp 2,9-11:

„Imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wyznał wszelki język, że Jezus Chrystus Jest PANEM ku chwale Boga Ojca”.

Również w Starym Testamencie, odnajdziemy wiele fragmentów, wzywających do szanowania Bożego Imienia, jak choćby w rozdziale 3, Księgi Malachiasza:

 „A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach”.

To jest chyba jedna z większych naszych bolączek.

Mówimy dużo pustych słów, powołujemy się na Boga, a nie potrafimy postępować zgodnie z wiarą;

… mówimy, że wierzymy, wzywamy Boga, ale tej wiary nie praktykujemy i inaczej postępujemy.

Nie wystarczy tylko «mówić», trzeba «czynić».

Uwielbiać imię Boga nie tylko słowami, ale praktyką życia, zgodnymi z wiarą, czynami.

Tak jak mówi o tym Jezus w 7 rozdziale Ewangelii św. Mateusza:

„Nie każdy, który Mi mówi «Panie, Panie» wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”.

Katecheza IV z 30 kwietnia 2023 r.:

PRZYKAZANIE III – PAMIĘTAJ, ABY DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIĆ

Mówiąc w największym skrócie: jak ktoś czasem przekornie pyta: a gdzie to jest napisane, że trzeba chodzić co niedzielę do kościoła, dlaczego nie wystarcza prywatna modlitwa w domu (która też zresztą konieczna jest do właściwej relacji z Bogiem) ???,

… to odpowiedź brzmi: napisane to jest między innymi w tym właśnie przykazaniu.

W myśl tego III przykazania Bożego, by dzień święty święcić, muzułmanie w swój dzień świąteczny, czyli w piątek, idą do meczetów, by się wspólnie modlić,

… żydzi w swój święty dzień, czyli w sobotę, idą do synagog,

… a chrześcijanie, w swój święty dzień, czyli w niedzielę, idą do kościołów, prawosławni do cerkwi, a protestanci do zborów.

W pierwszej księdze biblijnej, w Księdze Rodzaju, czytamy, że: Bóg pobłogosławił siódmy dzień i uczynił go świętym;           w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.

Posłuchajmy tekstu źródłowego z 20 rozdziału Księgi Wyjścia:

„Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci twego Boga, Jahwe. Nie możesz, przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. (…) pobłogosławił Jahwe dzień szabatu i uznał go za święty”.

Hebrajskie słowo „szabat” oznacza „odpoczywać” lub „przerywać”. Jest więc przerywaniem rutyny codzienności, w celu fizycznego i duchowego wypoczynku.

Dla Żydów szabatem był siódmy dzień tygodnia, czyli sobota.

Dla nas, nowego ludu wybranego, dniem szabatu jest niedziela, Dzień Pański, bo nad ranem tego dnia Jezus Zmartwychwstał. Dlatego nawet w liturgii nazywamy niedzielę pierwszym dniem tygodnia – a nie ostatnim.

I dlatego też pierwsi chrześcijanie zbierali się na Mszy św. w nocy z soboty na niedzielę. Pomimo tego, że z uwagi na prześladowania, swój udział we Mszy św. przepłacali życiem.

W religii Izraela, w dniu szabatu odpoczywano od pracy i od siebie wzajemnie. Zarówno Izraelici, jak niewolnicy i zwierzęta. Ponadto szabat był dniem radości. Nie można było wtedy wspominać grzechów, czy też szukać pocieszenia w jakiejś innej rzeczy. Był to dzień chwalenia Boga, a nie składania próśb. Post, żałoba, okazywanie bólu były w tym dniu dla żydów zakazane. W czasie siódmego dnia należy powstrzymać się od wysiłku i zmęczenia.

Piękny dzień szabatu stracił z czasem swoją głębię i sens. Żydowscy Nauczyciele Prawa zaczęli mnożyć przepisy, zakazy i nakazy – tak powstał żydowski Talmud – zbiór aż kilku tysięcy przepisów.

Przykładem może być tak zwana „droga szabatowa”.                              W szabat Żydzi mogli przebyć maksymalnie 880 metrów.

Nie wolno było rozniecać ognia ani wykonywać innych czynności.

Zamiast być wiernymi 10 Bożym przykazaniom, Żydzi sami namnożyli sobie tysiące swoich własnych przepisów i bardziej ich przestrzegali niż Prawa Bożego.

Dlatego, jak może pamiętamy z różnych fragmentów ewangelii, czasem Jezus krytykował sposób świętowania szabatu przez Jemu współczesnych.

Jezus nas uczy, że szabat ma człowiekowi umożliwić:

… po pierwsze – kontakt z Bogiem,

… po drugie – właściwe relacje z ludźmi, szczególnie z tymi najbliższymi.

W spokoju od codziennych zajęć, mamy w tym dniu bardziej przybliżyć się do Pana Boga i do swoich bliskich.

Oczywiście są zawody, prace, które trzeba wykonać w dzień święty, ale trzeba zrobić wszystko, aby umieć wypoczywać samemu i pozwolić wypocząć innym.

Na pewno nie należy do tych prac koszenie trawy w niedzielę, malowanie płotu, czy tysiące innych rzeczy, które powinno się wykonywać w pozostałe 6 dni tygodnia.

Nie może być też tak, że wierzący człowiek ma czas na zakupy w niedzielę i na takie niedzielne włóczenie się po galeriach handlowych, a nie ma czasu na udział we Mszy św.

To żadna wiara.

Jeśli ktoś mówi, że wierzy, ale nie praktykuje, jest niekonsekwentny, ponieważ wiara bez uczynków jest martwa, jak mówi św. Jakub apostoł w swoim liście.

Nasz Święty Papież, Jan Paweł II, w homilii z 1991 r., tak o tym przypominał:

„Kiedy Bóg mówi: «Pamiętaj, abyś dzień święty święcił», słowo Jego nie tylko dotyczy jednego dnia w tygodniu. Dotyczy ono całego charakteru naszego życia. W tym naszym ludzkim życiu nieodzowny jest wymiar świętości.

(…) niedziela, dzień Jego zmartwychwstania, jest dla nas, którzy uwierzyliśmy w Chrystusa, dniem szczególnie świętym. W dniu tym gromadzimy się wszyscy wokół ołtarza, ażeby zaczerpnąć ze świętości Chrystusa i ażeby cały nasz tydzień uczynić świętym. (…) Dzisiaj, kiedy część katolików zaczyna zaniedbywać coniedzielną Mszę św., trzeba nam sobie przypomnieć szczególnie o tajemnicy tej Bożej miłości, jaką zostaliśmy obdarzeni w Chrystusie i która się uobecnia na Jego ołtarzu. Nie łudźmy się: odchodząc od źródeł miłości i świętości, odchodzi się od samego Chrystusa”.

Oczywiście to zjawisko zaniedbywania Mszy św. w niedzielę, nie jest niczym nowym. Dziś jest to po prostu na większą skalę.

Już w Piśmie św., w rozdziale 10 Listu do Hebrajczyków, czytamy takie napomnienie:

„Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem”.

Potem, w IV wieku, św. Augustyn, podczas kazania wygłoszonego w niedzielę, skarżył się, że powodu organizowania w mieście wydarzeń rozrywkowych, związanych z jakimś pogańskim świętem, wielu chrześcijan zamiast do kościoła, poszło do teatru, czy na rynek.

Niektórzy myślą sobie: gdyby coś rozrywkowego, coś ciekawego działo się na Mszy, to byśmy przychodzili.

Żeby liturgia Mszy św. nam się nie nudziła, to po prostu trzeba się w nią włączyć i rozumieć, co się w każdym jej fragmencie dzieje.

Dlatego Obrzędy Kościoła określane były przez pierwszych chrześcijan jako Kult logiczny i rozumny, bo sprawowanie ich nie jest bezmyślnym wykonywaniem utartych czynności, ale domaga się zaangażowania umysłu, do czego konieczne jest zrozumienie sensu poszczególnych elementów Mszy św.

Wszystko podczas liturgii ma znaczenie.

Niech zachętą do praktykowania III przykazania Bożego, będą mądre słowa z utworu Jana Kochanowskiego pt. „Dzień święty święcić”:

          „Święto niechaj świętem będzie: tak bywało przedtem wszędzie.

Święta przedtem ludzie czcili, a wszystko na czas zrobili,

ziemia hojniej rodziła, bo pobożność Bogu miła.

Dziś bez ustanku pracujem i dniom świętym nie folgujem, Więc choć niby zarabiamy, ale przecież nic nie mamy…”.

Katecheza V z 30 lipca 2023 r.:

PRZYKAZANIE IV – CZCIJ OJCA SWEGO I MATKĘ SWOJĄ

Przechodzimy dzisiaj do tzw. „drugiej tablicy Dekalogu”.

Po pierwszych trzech przykazaniach, które wprost mówią nam, jaką relację winniśmy mieć z Bogiem, aby po śmierci po prostu się zbawić,

… czwarte przykazanie pokazuje nam, jaką relację powinniśmy mieć do ludzi.

Pan Bóg rozpoczyna tę drugą część swojego prawa, od nakazu czci, czyli szacunku do rodziców.

W Księdze Wyjścia słyszymy nawet pewną obietnicę Pana Boga, dla tych, którzy będą to przykazanie wypełniać.

W rozdziale 20 czytamy takie słowa:

„Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”.

Przypomina też o tym św. Paweł, pisząc w liście do Efezjan: „Czcij ojca swego i matkę, to jest pierwsze przykazanie z obietnicą: aby ci się dobrze działo i abyś długo żył na ziemi”.

W Piśmie św. Pan Bóg uczy nas, że nasz naturalny szacunek dla rodziców, ma jeszcze głębsze podstawy: godność rodzicielską opromienia blask powagi samego Boga.

Czytamy, że:

Nawet na czole upadłej matki i zepsutego ojca promienieje blask godności rodzicielskiej otrzymanej od Boga.

Biblia, w wielu miejscach mówi, o relacjach w rodzinie. Szczególnie dużo fragmentów podaje Stary Testament.  

Uczy nas, że gdy szanujemy rodziców, to sprowadzamy na siebie błogosławieństwo

… i odwrotnie: przez brak szacunku do nich sprowadzamy na siebie przekleństwo:

          Księga Powtórzonego Prawa, rozdział 27:

„Przeklęty, kto gardzi swoim ojcem lub matką”.

Księga Przysłów, rozdział 30:

„Oko, co ojca wyśmiewa, gardzi posłuchem dla matki – niech kruki nad rzeką wydziobią lub niech je zjedzą orlęta”.

Żydzi mieli nawet bardzo surowe prawo w tej dziedzinie. W Księdze Wyjścia, w rozdziale 21, czytamy:

„Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią”.

Posłuchajmy jakie jeszcze rady w tej materii daje Pismo św. Księga Mądrości Syracha, rozdział 3:

„Mnie, ojca, posłuchajcie, dzieci, i tak postępujcie, abyście były zbawione. Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce (…). Czynem i słowem czcij ojca swego, aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo. Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy dzieci, a przekleństwo matki wywraca fundamenty. Nie przechwalaj się niesławą ojca, albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą. Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca, a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci. Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie. W dzień utrapienia wspomni się o tobie, jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy. Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę”.

Może nas tutaj zaskakiwać tak wielkie podkreślenie godności rodzicielstwa.

Z czego to wypływa?

Z roli, jaką rodzice powinni pełnić: nie tylko urodzenie dzieci, nie tylko opieka nad dziećmi,

… ale kształtowanie postaw życiowych u dzieci,

… dbanie o ich rozwój – nie tylko fizyczny – również duchowy: … rodzice odgrywają w tym niezastąpioną rolę.

Niestety, jak dobrze wiemy, nie wszystkie dzieci mają tyle szczęścia:

czasem rodzice nie potrafią nawet w fizyczny sposób zadbać o swoje dziecko,

nie potrafią podjąć najprostszych i najbardziej podstawowych obowiązków względem dziecka,

… sprawdza się to powiedzenie, że nie sztuką jest urodzić, sztuką jest wychować … i to dobrze wychować.

Dlatego przykazanie czwarte, mówi też o tym, aby rodzice prowadzili się tak, by mogli sobie zasłużyć na szacunek swoich dzieci.

Nasz święty papież, Jan Paweł II, kiedy podczas pielgrzymki do Polski w 1991 roku, omawiał właśnie,                

    IV Boże przykazanie, zadał pytanie:

„Czy rodzice swoim postępowaniem robią wszystko, żeby na cześć zasłużyć?”.

Dziś widać jeszcze jedną współczesną tendencję: rodzice troszczą się wprawdzie o rozwój fizyczny swojego dziecka, ale o rozwój duchowy, to już nie.

Większość dzieci wychowywana jest bez odniesienia do Boga. Jakim cudem takie dziecko ma potem zrozumieć prawdę, że jest dzieckiem Bożym?

Nic dziwnego, że to będzie dla niego niezrozumiałe, jeśli rodzice wychowują swoje dzieci bez relacji do Boga:

… albo wcale nie zaszczepili w dziecku wiary,

… albo ją kiedyś zaszczepili, a potem jej nie podtrzymują.

Zdarza się nawet, że sami zniechęcają swoje dzieci, by nie chodziły do kościoła, by się nie modliły.

I tak dzieci Boże stają się niestety tylko dziećmi świata.

Do czego z biegiem czasu prowadzi taka postawa?

Posłuchajmy fragmentu Pisma św., zapowiadającego sąd Boży i to co nazywamy apokalipsą – jednego z wielu fragmentów.

Jest to 2 List św. Pawła do Tymoteusza, rozdział 3:

„A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń”.

Do tego prowadzi wychowanie dzieci bez Boga: fizycznie zadbane, fizycznie piękne, ale w duszy pustka. Tak rodzi się bezduszność w człowieku. Ludzie bez serca.

Rzeczywistość już dziś zauważalna, bo sami nieraz słyszymy, czy opowiadamy, jak w jednej rodzinie z powodu porzucenia drogi wiary, występuje rozłam.

Część rodziny ma poukładane sprawy duchowe, a część tylko neguje i atakuje … każdą formę religijności.

Pan Jezus przepowiedział, że tak będzie, już w ewangelii św. Łukasza, w rozdziale 12:

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. (…) Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej»”.

Przypomina się tutaj pewne powiedzenie:

Dawno, dawno temu, rodzice nauczyli swoje dzieci mówić;                      a teraz dzieci uczą swoich rodziców milczenia.

Sporo tu prawdy. Jaki to niestety częsty widok i smutny widok, gdy dorosłe dzieci, czy nawet młodsze dzieci, chciałyby, aby rodzice najlepiej zamilkli i nie przypominali im o Bogu, o Kościele, o moralności, o przykazaniach,                             o konieczności nawrócenia.

Żeby zamilkli i nie wtrącali się w ich życie, bo inaczej dzieci obrażą się na swoich rodziców.

Ale jak rodzic może milczeć, gdy jego dziecko, nieświadome konsekwencji błędnego stylu życia, zmierza ku potępieniu, a nie ku zbawieniu?       

Nie może milczeć.

Świetnym przykładem, jest tutaj życie św. Augustyna, o którym już nieraz mówiłem – i być może się powtórzę.

Jego matka, św. Monika, była gorliwą chrześcijanką,

… a ojciec – przeciwnie – był poganinem.

Ona uczyła go prawdziwej relacji do Boga i robiła wszystko, aby go wychować na gorliwego chrześcijanina.

… Ojciec przeciwnie, młodego Augustyna uczył, aby nie przejmował się wiecznością, swoją duszą i żył sobie kolorowo i przyjemnie na tym świecie.

Prowadzi go nawet do domów publicznych, aby pozbył się niewinności, czystości i wszelkich zasad moralnych.

No i Augustyn porzuca drogę wiary. Wybiera głupotę tego świata i lekkomyślność. Na szczęście jest otwarty na wiedzę i szuka, gdzie jest prawda.

Co może zrobić w tej sytuacji matka?

Doradza swojemu synowi, napomina go, przedstawia argumenty – potem te argumenty jeszcze bardziej wzmacnia biskup, św. Ambroży, którego Augustyn lubił słuchać.

I jeszcze modli się św. Monika za swoim synem przez 20 długich lat, i jak mówi historia – modli się przez te 20 lat ze łzami w oczach.

I nawraca się Augustyn przed swoją 30-tką, przyjmuje chrzest mając 33 lata, zostaje potem kapłanem, a następnie biskupem. Potem świętym.

Jak czasem czujemy się bezsilni, jak czujemy się tak, jakbyśmy byli w skórze św. Moniki, to róbmy to, co ona.

Katecheza VI z 27 sierpnia 2023 r.:

V PRZYKAZANIE  –  NIE ZABIJAJ

W oryginale Starego Testamentu, a więc w języku hebrajskim, przykazanie to brzmi:

„Lo tircach” – czyli: nie morduj!

To jedno z tych przykazań, które doskonale wszyscy znamy … i wydawałoby się, że jest takie bardzo proste do zrozumienia i proste do wykonania …

… ale czy na pewno?

Z jednej strony kryje się tutaj bardzo prosta treść, a z drugiej, świat lubi tłumaczyć to przykazanie po swojemu.

Np. wyznawcy islamu, czyli muzułmanie, którzy przecież ten sam Dekalog przyjmują, złożony z 10 przykazań, o czym już kiedyś mówiliśmy,

… tłumaczą przykazanie „Nie zabijaj” po swojemu, czyli niezgodnie z Bożym objawieniem.

Dla nich, złamać to przykazanie, to zabić swojego współwyznawcę, czyli innego muzułmanina,

… natomiast jak muzułmanin zabije chrześcijanina, to uważa, że nie tylko grzechu nie zaciąga, ale nawet, że postępuje słusznie.

Ich święta księga, podyktowana przez Mahometa, czyli Koran,  zawiera co najmniej 109 wersów wzywających muzułmanów do dżihadu, czyli prowadzenia wojny, w celu narzucenia światu rządów opartych na zasadach islamu.

Muzułmanie, którzy nie chcą walczyć, są nawet ostrzegani, że Allah ukarze ich piekłem, o ile nie przyłączą się do rzezi.

Żeby nie być gołosłownym, to posłuchajmy kilku fragmentów Koranu:

Sura 2, wiersz 191:

• „I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie (…). Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich!”.

• Sura 3, wiersz 151: „My wrzucimy w serca tych, którzy nie uwierzyli, przerażenie (…). Ich miejscem schronienia będzie ogień”.

• Sura 4, wiersz 89:  „A jeśli się odwrócą, to chwytajcie i zabijajcie ich, gdziekolwiek ich znajdziecie!”.

• Sura 8, wiersz 39: „Zwalczajcie ich, aż nie będzie już buntu i religia w całości będzie należeć do Allaha”.

To jeden z przykładów, jak ludzie tłumaczą Boże przykazania po swojemu … i do jakich dochodzą sprzeczności.

Co mówi na temat tego przykazania Pan Jezus?

Jezus, jak zawsze jest bardzo konkretny, nie próbuje przypodobać się słuchającym Go ludziom, przymilić się, usprawiedliwić łamiących to przykazanie, jak oczekuje tego współczesny świat.

Jezus nie tylko nie odwołuje przykazania „Nie zabijaj”, ale nawet jeszcze wyżej podnosi nam poprzeczkę.

Słyszymy o tym w ewangelii św. Mateusza, w rozdziale 5, wiersze 21-22.

W tzw. „Kazaniu na Górze”, Jezus mówi:  

„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego”.

Aramejskie słowo „raka” oznacza: „głupcze”.

Jezus uczy nas więc, że nawet gniew wyrażający się w wyzwiskach prowadzi do podobnych konsekwencji jak samo zabójstwo.

Łamaniem V przykazania jest więc oczywiście zabójstwo drugiego człowieka, samobójstwo, doprowadzanie człowieka do samobójstwa albo do choroby przez nękanie go, straszenie, fizyczne lub psychiczne znęcanie się nad drugim człowiekiem, odbieranie mu środków do życia, zatruwanie mu życia, życie w nienawiści do innych ludzi.

To wszystko jest łamaniem przykazania „Nie zabijaj”.

To samo dotyczy też odniesienia do własnego życia: celowe niszczenie swojego zdrowia czy życia, zabijanie własnego ciała, jego degradacja, albo degradacja duszy, niszczenie w sobie dziecięctwa Bożego.

Żyjemy w czasie wojennym.

… Warto wiedzieć, że czym innym jest wojna obronna, a czym innym, gdy to my jesteśmy stroną atakującą.

Z moralnego punktu widzenia, nie ponoszę winy za śmierć drugiego, jeśli musiałem się przed nim bronić i nie mogłem tutaj zastosować innej formy obrony.

Piąte przykazanie zakazuje też nam dręczenia zwierząt i znęcania się nad nimi, czy bezmyślnego zabijania ich dla zabawy.

Czym innym jest zabicie zwierzęcia w celu jego spożycia – to jest jakby ofiara zwierzęcia dla nas, byśmy nie głodowali. Czym innym jest oczywiście zabijanie dla zabawy.

W przypadku zwierząt trzeba zachować też zdrowy rozsądek i hierarchię wartości.

To nie jest właściwie uformowane sumienie, że ktoś rozczula się jedynie nad zwierzętami, ale zabijanie nienarodzonych dzieci, to mu już nie przeszkadza.

Życie człowieka jest cenniejsze od życia zwierzęcia.

I tu dochodzimy do kolejnego przykładu, jak ludzie lubią przykazanie V interpretować po swojemu, tak jak im odpowiada, stojąc w sprzeczności z Bożym objawieniem.

 Aborcja jest oczywiście zabójstwem dziecka nienarodzonego.

Gdy czytam jeden z fragmentów z Pisma św., dotyczący tego tematu, przypominają mi się te wulgarne pochody aborcjonistek sprzed kilku lat i te ich okrzyki: „To jest Polska, a nie Watykan”,

 … i ta cała sceneria sprzed kilku lat doskonale pasuje do słowa Bożego – to jest Księga Mądrości, rozdz. 14:

„I nie dość, że zbłądzili co do poznania Boga,

ale ponadto żyjąc w wielkim zamęcie niewiedzy,

to tak wielkie zło nazywają pokojem.

Bo gdy odprawiają dzieciobójcze obrzędy

czy tajemne misteria

albo szaleńcze pochody z dziwnymi śpiewami –

nie zachowują w czystości ni życia, ni małżeństw,

lecz jeden drugiego podstępnie zabija

lub cudzołóstwem zadręcza.

Wszędzie się wmieszały krew i morderstwo,

kradzież i podstęp,

zniszczenie, zdrada, gwałt, krzywoprzysięstwo,

ucisk dobrych, niepamięć dobrodziejstw,

znieprawienie dusz, grzechy przeciwne naturze”.

Jak ten fragment Pisma św. doskonale wpisuje się w nasze czasy.

W wielu też innych miejscach Pisma Świętego można znaleźć teksty odnoszące się do życia dzieci nienarodzonych.

„Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” (Jr 1, 5);

 „Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię” (Iz 49, 1);

„Tobie mnie poruczono przed urodzeniem, Ty jesteś moim Bogiem od łona mej matki” (Ps 21, 11);

„Ty byłeś moją podporą od narodzin; od łona matki moim opiekunem” (Ps 70, 6);

„Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie” (Łk 1, 44).

Biblia traktuje zabijanie dzieci jako szczególnie haniebne: (Księga Kapłańska 18:21; 20:1-5; Księga Wyjścia 12:31).

Prorocy izraelscy byli oburzeni gdy niektórzy hebrajczycy składali w ofierze swoje dzieci. Ostrzegali, że doprowadzi to do upadku prawa Boga w społeczeństwie (Jeremiasz 7:30-34; Ezechiel 16:20-21, 36-38; 20:31; 2 Królewska 21:2-6).

Didache, czyli nauka dwunastu apostołów, najstarsze chrześcijańskie pismo po Nowym Testamencie, z początku II w., przeznaczone dla nowo nawróconych uczy:

„Nie morduj dzieci przez aborcję lub zabicie nowonarodzonego niemowlęcia” (Didache 2.2).

List Barnaby, rozdz. 19: „Miłuj swojego bliźniego bardziej niż własne życie. Nie uśmiercaj dziecka przez aborcję. Nie zabijaj tego, który już istnieje”.

W apokryfach, czyli tekstach nie zamieszczonych w Piśmie św. z uwagi na ich późniejsze pochodzenie, znajdziemy nawet przerażający opis kary dla kobiet, które dopuściły się zabójstwa dziecka poczętego. Posłuchajmy tzw. Apokalipsy Piotra, tekstu z roku 137: „A w jeziorze tym siedziały niewiasty, a krew sięgała po gardła ich. A naprzeciwko nich siedziało wiele dzieci zrodzonych przed czasem i płakało. I padały od nich błyskawice ognia, i biły w oczy niewiast. To były te, co poza małżeństwem począwszy, spędziły płód swój”

Obrońca chrześcijan, Athenagoras, przed rzymskim cesarzem Markiem Aureliuszem w 177 r., argumentuje: „… będziemy zdawać sprawę za to przed Bogiem (…). Płód w łonie jest żyjącą istotą i dlatego obiektem Bożej troski”.

Tertullian (przełom II i III wieku), naucza: „To nie ma znaczenia czy odbierasz życie narodzone, czy niszczysz to, które dopiero się narodzi. W obu przypadkach zniszczenie jest morderstwem”.

Potem jeszcze, Grzegorz z Nyssy (IV wiek), opisując człowieka jako jedność ciała i duszy, tłumaczy: „Nie można przyjąć stworzenia jednego ze składników człowieka przed drugim (…). Embrion otrzymuje więc duszę w momencie poczęcia”.

I tak dalej, przez całe wieki, wciąż to samo niezmienne nauczanie.

Nikt nie mówi, że to wszystko jest takie proste. Przykazania nie zawsze są proste do wykonania.

Ale z Bożym przykazaniem, nie da się dyskutować.

Albo w swojej wolności je akceptujemy, albo chcemy bawić się w Boga i sami decydować: komu pozwolić żyć, a komu nie.

Tak jak to było w obozach zagłady. Stał niemiecki żołnierz i decydował: ty będziesz żył, a ty nie.

Bóg mówi krótko: „Lo tircach – Nie morduj”.

Katecheza VII z 24 września 2023 r.:

VI PRZYKAZANIE    –   NIE CUDZOŁÓŻ

Dziś przed nami szóste przykazanie, które bywa jednym z ulubionych tematów na katechezie dla młodzieży.

„Nie cudzołóż” – wszyscy chyba wiemy, o czym mówi to przykazanie i czego zakazuje, chociaż tłumaczenie polskie jest tutaj trochę niefortunne – „nie cudzołóż” – „nie wchodź do cudzego łoża”.

By nie było tak, jak w tej historii, że mały chłopiec skarży się, że cudzołoży zawsze, kiedy jest u babci. Po pytaniu, dlaczego, odpowiada, że po prostu śpi z babcią w jednym łóżku, czyli w cudzym łożu.

Na poważnie, jest przykazanie bardzo dziś łamane, a mające na celu chronić w nas niewinność, byśmy mając nawet wiele lat, czuli się nadal jak dzieci Boże.

Jest to przykazanie, które stoi na straży jedności małżeńskiej oraz czystości człowieka, która wynika z jego wielkiej godności.

          Jest z tym przykazaniem związana jeszcze jedna  anegdota.

Kiedy Mojżesz wracał z góry Synaj, gdzie otrzymał od Boga 10 Jego przykazań, czyli Dekalog, a cały lud Izraela zebrał się u podnóża góry z niecierpliwością na niego czekając, zawołał:

– Ludu mój, oto mam dla was dwie wiadomości. Dobrą i złą. Którą chcecie najpierw usłyszeć?

– Dobrą, zawołali Izraelici.

– A więc, moi drodzy. Bóg objawił mi swoje przykazania dla was. Miało być 15 przykazań ale udało mi się wytargować tylko 10…

– Hurra, ucieszyli się ludzie. A jaka jest zła wiadomość?

– Niestety, szóste przykazanie zostało, odpowiedział Mojżesz.

W hebrajskim oryginale słowo „nie cudzołóż” brzmiało: na`af  i pojawia się w Starym Testamencie 32 razy,

…nie dotyczyło jeszcze strefy intymnej w dzisiejszym znaczeniu: „nie oddawaj się nierządowi”, „nie popełniaj aktów nieczystości”.

Całkiem inne słowo oznaczało grzechy przeciwko czystości, było to słowo: zanah i oznaczało: prostytuować się.

Początkowo przykazanie to sprzeciwiało się cudzołóstwu, ale uwaga … tylko cudzołóstwu kobiety…

Kobieta musiała być wierna, mogła mieć tylko jednego męża, natomiast mężczyzna mógł mieć nawet kilka żon,

… czyli tak jak jest do dzisiaj w islamie.

Za cudzołóstwo żonatego mężczyzny z zamężną lub zaręczona kobietą groziła obojgu kara śmierci.

Starożytna mentalność była nieco inna, więc nie można jej porównywać z naszą dzisiejszą moralnością, którą nam dwa tysiące lat temu, przyniósł Pan Jezus.

Jezus nadał temu przykazaniu bardziej radykalną formę,

… w Ewangelii św. Mateusza w rozdziale 5, czytamy:

„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”.

Podążając za Panem Jezusem, apostoł Paweł wymienia nieczystość, jako jeden z „uczynków ciała”, które uniemożliwią człowiekowi zbawienie.

Słyszymy o tym m.in. w Liście św. Pawła do Galatów w rozdziale 5:

„Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, (…). Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą”.

W 1 Liście do Tesaloniczan, w rozdziale 4, czytamy:

„Jest wolą Boga, abyście byli święci. Powstrzymajcie się od nierządu. Niech każdy z was wie, że własne ciało należy traktować z szacunkiem jako święte, a nie z namiętnym pożądaniem, jak to czynią poganie, którzy nie znają Boga”.

1 List do Koryntian, rozdział 6:

„Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego”.

Wielu ludzi będących daleko od Boga, próbuje się w tym miejscu usprawiedliwiać Bożym miłosierdziem,

… ale Jezus, pomimo nieskończonego miłosierdzia, jakie okazuje każdemu grzesznikowi, również opisanej w innym fragmencie Pisma św., kobiecie cudzołożnej,

… widzi z całą ostrością śmiertelne dla życia wiecznego skutki grzechów nieczystości.

Właśnie dlatego, że kocha grzesznika i pragnie jego zbawienia, nienawidzi każdego grzechu, który blokuje nam drogę do zbawienia.

Stąd Jego radykalizm.

W 7 rozdziale Ewangelii św. Marka, mówi: 

„Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, […], cudzołóstwa, […], wyuzdanie, […]. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”.

To w ludzkich myślach zaczyna się pokusa do grzechu. Dlatego mamy z takimi myślami walczyć, a nie im ulegać.

Z pokusą nie można dyskutować. Nie można wchodzić w dialog z pokusami, bo szybko się przegra.

Pokonać pokusę można tylko na samym początku.

Potem sprawdza się powiedzenie, że „krew – nie woda” i wchodzi się na drogę bez odwrotu, gdzie pokusa zrodzi kolejny grzech.

Starotestamentalna Księga Przysłów, mówi w 6 rozdziale:

 „Czy ktoś pójdzie po węglach ognistych, tak by swoich stóp nie sparzyć?”.

Pokusy były, są i będą,

… ważne, by nie pozwolić sobie na wchodzenie z nimi w żaden dialog. Bo wtedy na pewno się przegra.

Nie chcę tu, nie wiadomo jak szczegółowo omawiać grzechy  przeciwko szóstemu przykazaniu, jest tego bardzo dużo:

fantazjowanie nieczyste, wzmagane filmem, pornografią, głupie, nieprzyzwoite dowcipy, dwuznaczne namowy, gesty nieskromne i różne czyny lubieżne – z samym sobą, z drugim człowiekiem (bywa, że i w grupach), a nawet ze zwierzęciem.

Poligamia, kazirodztwo, antykoncepcja, tzw. wolne związki, współżycie przed ślubem, rozwiązłość, masturbacja, nierząd, prostytucja, gwałt, dewiacje, perwersje, grzechy sodomskie.

Najprościej jest powiedzieć, że pewne intymne rzeczy nie są grzechami tylko po ślubie kościelnym.

I warto tu zauważyć, że to nie jest tylko jakiś nasz wymysł, jakiś sztucznie wymyślony zwyczaj, żeby tylko utrudnić życie człowiekowi.

Jest tak w każdej wielkiej religii świata, że ludzie, którym zależy na zbawieniu, na relacji z Bogiem i jednocześnie chcąc żyć ze sobą –  biorą przed Bogiem swój ślub, w obecności duchownego, co wyraża się w różnych religijnych obrzędach.

My nazywamy to ślubem kościelnym, inne religie nazywają to po swojemu. Np. żydowska ceremonia ślubna nazywa się: chupa (dosł. Baldachim ślubny).

Podobnie też w każdej wielkiej religii świata, grzechem jest życie w konkubinacie, czy tylko na jakimś tam kontrakcie cywilnym.

Jakiś czas temu przypomniał o tym ks. Dominik Chmielewski, mówiąc, że w pewnych okolicznościach trzeba wybrać:  

albo przyjmowanie Ciała Chrystusa, albo obcowanie z ciałem człowieka. Ciało Chrystusa albo ciało drugiego człowieka.

      O powadze sytuacji świadczy scena, którą mistycznie zobaczyła św. Faustyna. W numerze 445 „Dzienniczka”, pisze:

„Ujrzałam Pana Jezusa przywiązanego do słupa, z szat obnażonego, i zaraz nastąpiło biczowanie. Ujrzałam czterech mężczyzn, którzy na zmianę siekli Pana. Serce mi ustało patrząc na te boleści. I dał mi Jezus poznać, za jakie grzechy poddał się biczowaniu, są to grzechy nieczyste”.

Podobną wizję miała inna polska mistyczka, Wanda Malczewska, o której też czasem wspominam.

W jednym ze swoich objawień, widziała Jezusa w więziennej celi w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek.

Widząc cały ogrom Jego cierpienia, zapytała:

„Za co Ty ponosisz te męki?”.

Jezus odpowiedział:

„Za grzechy tych, którzy noce spędzają w szynkowniach, w domach rozpusty, zapominają o swojej godności ludzkiej, że są stworzeni na obraz i podobieństwo Boże.

    … Są tylko nieco mniejszymi od aniołów, a równają się z nierozumnymi zwierzętami”.

Do tego tematu, jakim są konsekwencje nieczystości, wielokrotnie wracał w objawieniach Pan Jezus, Najświętsza Maryja Panna, czy różni mistycy, którym te prawdy zostały objawione.

Podczas objawień fatimskich w 1917r., kiedy trójka dzieci: Łucja, Hiacynta i Franciszek mają wizję piekła w tzw. pierwszej tajemnicy fatimskiej, Maryja mówi:

„Najwięcej ludzi trafia do piekła przez grzechy nieczystości”.

Mówiła również:

„Gdyby ludzie wiedzieli, czym jest wieczność, na pewno uczyniliby wszystko, by odmienić swoje życie. Pojawią się na świecie mody, które będą obrażać naszego Pana. Ludzie, którzy służą Bogu, nie mogą być niewolnikami mody. W Kościele nie ma miejsca na mody. Bóg jest zawsze ten sam.”

„W Kościele nie ma miejsca na mody”  – nasi przodkowie podejmowali różne formy pokuty, aby nie ulegać pokusom.

W tym podejmowane wyrzeczenia i posty.

Kiedyś ludzie potrafili pościć w środy i piątki.

Nawet osoby chore, czekające na wizytę księdza z Komunią św. czekały kilka godzin, by dopiero po przyjęciu Komunii zjeść pierwszy posiłek.

A jak dzisiaj człowiek nie potrafi nawet zmobilizować się do piątkowego postu, nie potrafi zapanować nad prostymi rzeczami w swoim życiu jak jedzenie, picie, regularna modlitwa, to niech się nie dziwi, że nie potrafi tym bardziej zapanować nad swoimi pożądliwościami.

Równy aniołom, ulega instynktom zwierzęcym.

          I za chwilę cielesnej przyjemności,

… pozbywa się swojej godności.

Zakończymy dzisiejsze rozważanie modlitwą, fragmentem 23 rozdziału Mądrości Syracha:

„Panie, Ojcze i Władco życia mojego,

nie zdawaj mnie na ich zachcianki

i nie dozwól, bym przez nie upadł. (…)

Panie, Ojcze i Boże mego życia,

nie dawaj mi wyniosłości oczu,

a żądzę odwróć ode mnie!

Niech nie panują nade mną żądze zmysłowe i grzechy cielesne,

nie wydawaj mnie bezwstydnej namiętności!”.

Katecheza VIII z 25 lutego 2024 r.:

PRZYKAZANIE VII  –  NIE KRADNIJ

Ludzie letni religijnie, czy obojętni, czasem cytują sobie to przykazanie, by usprawiedliwić swoją letniość i tłumaczą się, że skoro wprost nikogo nie zabili i nie okradli, to już są prawie bezgrzeszni i mają czyste sumienie.

Oczywiście jest to błędna analiza:

     po pierwsze, powinni bardziej drobiazgowo spojrzeć na siebie pod kątem wszystkich przykazań, a nie tylko jednego;

     a po drugie nawet to jedno, jakby głębiej przeanalizować, to każdy może tam znaleźć coś dla siebie.

Użyty w siódmym przykazaniu hebrajski termin: „ganab”, oznacza „kraść” i to kraść dosłownie wszystko: pieniądze, artykuły żywnościowe, przedmioty domowego użytku, przedmioty używane do kultu.

Poza tym słowo to oznacza „oszukiwać”, „zjednywać sobie kogoś dla złych celów”, a także „kraść i uprowadzać człowieka”.

Oznacza więc porywanie ludzi, zmuszanie do niewolnictwa, do niewolniczej pracy i pozbawianie praw przez właściciela.

W Starym Testamencie, byli to choćby ubodzy ludzie, którzy stając się niewypłacalnymi dłużnikami, zostawali przez wierzycieli „porwani” w niewolę (ganab).

Współcześnie „nie kradnij” obejmuje wszystkie rodzaje porwania i kradzieży, począwszy od kieszonkowców i wyrywających torebki na ulicy, przez złodziei okradających domy i banki aż po ludzi, kradnących batoniki w hipermarkecie.

Jeszcze bardziej wyrafinowane są kradzieże i oszustwa w wielkich korporacjach, w fotelach dyrektorów i polityków, gdzie kradnie się na skalę globalną.

Głównym dobrem chronionym za pomocą tego przykazania była wolność osoby, a nie tylko jej własność.
Kradzież stanowi zamach na własność i godność okradzionej osoby.

Jeśli ktoś został okradziony z ważnych rzeczy, dokumentów, pieniędzy, np. w podróży, wie jak się wtedy źle czuje, jak boli w środku naruszona godność.


Można skraść też człowiekowi dobre imię.

Dla usprawiedliwienia swojej letniości, małostkowości, obmawia się innych, których samemu nie potrafi się naśladować – wymyśla się zarzuty, powtarza niesprawdzone rzeczy, plotkuje się, … by się tylko samemu poczuć lepszym. Okrada się ludzi z dobrego imienia.

Jak głębokie jest znaczenie tego krótkiego słowa: GANAB – nie kradnij!

Jak bardzo ciągnie się za historią ludzkości wzajemne okradanie, ograbianie się ludzi i społeczeństw, szczególnie jest to widoczne w wojnach, rewolucjach czy zwyczajnym przywłaszczaniu sobie praktycznie „wszystkiego”.

Widzimy to dziś naocznie za naszą wschodnią granicą.

Przykładem, w jaki sposób państwo przywłaszcza sobie własność ludzi wierzących, może być choćby dyskusja dotycząca tzw. funduszu kościelnego.

W 1950 r. państwo na mocy specjalnej ustawy zagarnęło ponad 100 tys. hektarów ziemi, należących do Kościoła, do tego przywłaszczyło sobie nie tylko plebanie, ale też katolickie szpitale, apteki, szkoły, internaty, sierocińce, przedszkola, żłobki, ośrodki pomocy, wszystkie placówki Caritas.

To wszystko utrzymywali ludzie wierzący, tworzący wspólnotę Kościoła – z ofiar zbieranych od ludzi na tacę i z dotacji. Państwo ukradło więc majątek warty, w przeliczeniu na obecne pieniądze, dziesiątki miliardów złotych.

Potem wymyślono fundusz kościelny, który miał zrekompensować to, co zostało skradzione. Z tych pieniędzy opłaca się ubezpieczenia dla zakonników i misjonarzy, którzy nie mają innego źródła utrzymania oraz remonty zabytkowych kościołów – oczywiście nie zawsze.

Warto też zauważyć, że z funduszu kościelnego, korzysta nie tylko nasz Kościół Katolicki, ale też wszystkie inne związki wyznaniowe, posiadające status prawny –  także te, którym państwo niczego nie zabrało, gdyż powstały po roku 1950.

Według rejestru MSWiA jest ich ponad 170 – są to dane ze stycznia 2024 r. Jest to nie tylko Kościół Katolicki, Kościół Prawosławny, Kościół Protestancki i kilkadziesiąt jego odmian, ale też: zielonoświątkowcy, świadkowie Jehowy, Żydzi, muzułmanie, buddyści, Wyznawcy Słońca, Kościół Naturalny, Zakon Braci Zjednoczenia Energetycznego, Zachodniosłowiański Związek Wyznaniowy, itd. – 170.

I państwo, przełożonym tych wspólnot wypłaca ubezpieczenia, z tego, co ukradło przede wszystkim nam, w 1950 roku.

To przykład na grabież, kradzież – w imieniu tzw. prawa.

Tak dziwnie się składa, że często polityka i kradzież tworzą wręcz „naturalny” duet, wciągając do tego przepisy prawa.

Formą kradzieży publicznych pieniędzy są też niebotyczne pensje i premie ludzi będących na wysokich stanowiskach, przesadne wynagrodzenia wyższych urzędników państwowych. Podobnie z gażami artystów, czy mistrzów sportu – honorowanych właściwie nie wiadomo za co…

Okradaniem innych ludzi lub całej społeczności, jest niszczenie, brudzenie lub przywłaszczanie sobie własności społecznej. Podobnie wandalizm, zdemolowane przystanki autobusowe, wszystko, co potem musi być naprawione i ktoś za to musi zapłacić.

Spotykaną formą kradzieży jest „zabieranie” kwiatów i zniczy na cmentarzach, aby je sprzedać „taniej”, nawet kilka razy. Kradzież, to również podbieranie pieniędzy swoim bliskim: dzieci – rodzicom, albo domownicy wynoszący z domu cenne rzeczy, by je potem sprzedać, a pieniądze stracić. Podbieranie  w ośrodkach pomocy społecznej, szpitalach – to wszystko podchodzi pod siódme przykazanie „nie kradnij”.

Odmianą kradzieży jest też paserstwo, czyli kupowanie kradzionych rzeczy. Jak ktoś przyniesie do domu nowy telewizor i powie, że znalazł na ulicy, albo kupił za bezcen, to przecież wiadomo, że mija się z prawdą.

Mogą być jeszcze złodzieje życzliwości, którzy potrafią przez długie lata korzystać z uprzejmości, życzliwości, pomocy sąsiadów, współpracowników, bliskich z rodziny, ale nie dając nic w zamian. Nawet nie podziękują za dobro jakie otrzymali za darmo od innych.

Zobaczmy, jak w bardzo drobiazgowy sposób możemy spojrzeć na to przykazanie.

W kwestii kradzieży, oprócz żalu, spowiedzi i odmówienia pokuty, trzeba jeszcze zadośćuczynić, czyli ukradzione dobra w jakiś sposób trzeba zwrócić.

Podobnie, jak skradło się komuś dobre imię, honor, szacunek, trzeba zadośćuczynić za plotkę, zniewagę, utracony czas.

I warto nie odkładać tego na jakiś dłuższy czas.

Zgodnie z myślą, którą wypowiedział Napoleon Bonaparte:


„Kradzież nie istnieje, za wszystko się płaci”.

Jeśli się nie zadośćuczyniło, to przyjdzie nam zapłacić: prędzej, czy później, jeszcze tu, na ziemi, w różnej formie trzeba będzie zapłacić.

Albo: po tej drugiej stronie życia, kiedy każdy nasz czyn, za który nie zdążyliśmy zadośćuczynić, domagać się będzie odpłaty.